default_mobilelogo

 

Ostatnio rozmawiałam z pewną mamą, która zmęczona zdalną pracą, nauką, całą sytuacją domową i swoimi dziećmi zadała mi powyższe pytanie. Skarżyła się, że ma wszystkiego dosyć i że chwilami ma ochotę wyjść z domu i już do niego nie wracać. Pomyślałam sobie, że świetnie ją rozumiem, bo czasami też mam ochotę wyjść i nie wracać:(.

I wychodzę... na taras, na ogród, do sklepu… ochłonę, złapię dystans i zawsze wracam:). Bycie rodzicem to wielka sztuka przez wielkie „S” i wszystkim zdarza się miewać gorsze momenty, co nie znaczy, że jesteśmy złymi rodzicami.

Rzeczywistość a wyobrażenia

Sytuacja związana z koronawirusem po porostu wszystkich nas zaskoczyła. Patrząc wstecz widzimy, że wiele aspektów naszego życia sprzed epidemii wyglądało inaczej niż w tej chwili. Żyjemy tu i teraz. I to za czym kiedyś tęskniliśmy, tzn. spędzanie czasu z rodziną, wspólne zabawy, odrabianie lekcji, gotowanie, itd. stało się dla wielu osób przytłaczającą i męczącą rzeczywistością. Pamiętajmy jednak, że z bliskimi łączą nas uczucia i silne więzi. Mimo, że nie zawsze mamy mnóstwo cierpliwości, a irytacja bywa silniejsza i nie lubimy swoich zachowań, to przecież ciągle jesteśmy tymi samymi kochającymi się ludźmi.

Codzienne przebywanie w domowej przestrzeni (nawet jeśli jest to dom z ogródkiem), wykonywanie podobnych lub tych samych czynności, próba ciągłego skupienia się przy klawiaturze z dziećmi u boku (bo trzeba zdalnie pracować i uczyć się), dbanie o dobrostan swoich bliskich, troski z każdym dniem większe, to rzeczywistość wielu rodziców. Ale można przynajmniej częściowo zmienić ją na łatwiejszą do przetrwania, unikając kilku błędów, które wpędzają nas w zły nastrój i przygnębienie.

 

Błąd nr 1 - martwienie się

Nieustanne zamartwianie się prowadzi do przygnębienia i stanów lękowych. Koncentracja na lęku przed tym, czego nie znamy, nie potrafimy przewidzieć, a więc i nie jesteśmy w stanie się na tę rzeczywistość przygotować powoduje, że wysiłek, jaki wkładamy w pracę i zajmowanie się wszystkimi sprawami zawodowymi, domowymi czy rodzinnymi, jest niewspółmierny do efektów. Trzeba sobie to uświadomić, skoncentrować się na tu i teraz, ustalić wspólnie z rodziną plan na kolejny dzień. Oddzielenie tego, na co nie mamy wpływu od tego, co możemy zmienić, bardzo pomaga w skupianiu się na zadaniach i chroni (przynajmniej częściowo) przed zbytnim zamartwianiem się.

Błąd nr 2  - „po trupach do celu”

Taka postawa powoduje, że odpoczynek i zajęcie się sobą traktowane są jak marnowanie czasu. A rzeczywistość pokazuje, że jeśli nie odpoczywamy i nie dbamy o swoje dobre samopoczucie, nasza wydajność i w pracy i w domu spada, psują się także relacje z bliskimi. Paradoksalnie, dbając o siebie i odpoczywając, inwestujemy w jakość swojej pracy i relacji z innymi. To dotyczy także dzieci. Im większą presję wywieramy na dziecko, by osiągało świetne wyniki, tym większe staje się ryzyko utraty więzi i bliskości. Młody człowiek może odczuwać takie zachowania rodzica jako warunkowanie miłości jego sukcesami. Rozsądne stawianie wymagań, ale także dbanie o odpoczynek i dobre samopoczucie może wesprzeć nasze dzieci w dążeniu do osiągnięcia sukcesu na własną miarę i oczekiwania.

Błąd nr 3 -  perfekcjonizm

Dążenie do bycia idealnym może zatruć życie nam i wszystkim wokół. Rodzic - perfekcjonista kontroluje swoje dziecko w tym, jak się uczy, jak wykonuje zadania. Wymaga stałego poprawiania wyników, potrafi wręcz zadręczać innych w dążeniu do doskonałości. Zapomina przy tym, że dzieci są odrębnymi bytami. Nie muszą być doskonałe we wszystkim. A błędy? Pokazują możliwość zmiany na lepsze, są trampoliną motywującą do zmian, przecież nie popełniają ich jedynie ci, którzy nic nie robią.

Zmęczony rodzic

Co odpowiedzieć przygnębionej mamie, która ze szklącym wzrokiem pyta: czy to znaczy, że jestem złym rodzicem skoro mam dosyć swoich dzieci? Odpowiedź brzmi: NIE.

To przecież nasze dzieci są dla nas najważniejsze, to dla nich się staramy i pracujemy, to one wyzwalają w nas uczucie czułości i miłości. Kochamy je, dbamy o nie mimo, że czasem doprowadzają nas do szewskiej pasji i mamy ich dosyć.

Każdy z nas ma prawo być wyczerpany opieką nad dziećmi, zmęczony nauką, pracą, obowiązkami. Nie musimy być idealnymi rodzicami. Zresztą przecież tacy nie istnieją:). Wystarczy, że jesteśmy zwyczajni, codzienni, troskliwi, kochający i autentyczni w tym, co robimy i czujemy, bo to jest świadectwem dobrego rodzica.

 

Kochani, zestresowani i zmęczeni rodzice życzę Wam duuużo cierpliwości, dobrego nastroju, uśmiechów i czułych gestów swoich pociech, które sprawiają, że łagodniejemy, uśmiechamy się i widzimy świat w kolorach.

 

Z serdecznym pozdrowieniem, Monika Kosobudzka - pedagog.